Ostatnio szukając innej informacji trafiłam na bardzo dobry wywiad pt. „Żegnaj
margaryno”z doc. dr hab. Aleksandrem Ożarowskim opublikowanym na stronie 66-68, w 7 (164) lipcowym numerze „Farmacji”
Biuletynu informacyjnego Środkowopomorskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej z 2006
roku. Choć mija już dziewięć lat od tego wywiadu to jakże ponadczasowe i cenne są
w nim zawarte informacje. Jak już pisałam wielokrotnie, ja nie poddaję się
propagandom reklam telewizyjnych, szukam sprawdzonych informacji i korzystam z
dobrodziejstw natury, która służy ludziom od tysiącleci, a więc jemy masło i na
zdrowie nam to wychodzi. Zachęcam do przeczytania, rozwagi, a nawet zmian we
własnej kuchni, tych na korzyść oczywiście. W Tarnowie polecam masło wiejskie z "Burku", a jeśli chodzi o zakup sklepowy to z tarnowskiego Mlektaru. J
Żegnaj
margaryno
Rozmawiamy z doc. dr
hab. ALEKSANDREM OŻAROWSKIM.
wiceprezesem Polskiego
Komitetu Zielarskiego.
–
Na niedawnych „Targach zdrowego życia” w Tarnowie zbulwersował
Pan
licznie zgromadzonych słuchaczy, w tym także lekarzy, swoimi uwagami
na
temat zdrowego żywienia, proponując m.in. zamianę margaryny na
masło.
A przecież od czterdziestu chyba lat specjaliści od żywienia lansują
coś
zupełnie przeciwnego.
– Absolutnie
niesłusznie. I trzeba to sobie szczerze powiedzieć, a także
przeciwstawić się
wspólnie zmowie producentów, usiłujących wmówić w ludzi,
że zamiana produktu
naturalnego na sztuczny wyjdzie komukolwiek na
zdrowie. Nie wyjdzie.
Nigdy żaden produkt przetworzony i „wzbogacony”
chemicznie nie będzie
dla zdrowia korzystniejszy od tego, co stworzyła natura.
Prawdziwym
nieszczęściem współczesnego człowieka stały się produkty
tak dalece
przetworzone, że pozostają w nich praktycznie jedynie kalorie.
W efekcie co drugi
Polak (i nie tylko Polak, bo jest to zjawisko typowe dla niemal
wszystkich krajów
cywilizowanych) cierpi na nadwagę połączoną z awitaminozą.
W wadliwej diecie
należałoby w pierwszym rzędzie szukać przyczyn
tak powszechnych dziś
chorób jak zawały mięśnia sercowego, nowotwory,
cukrzyca, kamica
nerkowa i żółciowa, osteoporoza, a nawet zaćma.
Sytuacja Polaków jest
wyjątkowo niekorzystna, bowiem u nas wadliwej
diecie towarzyszą
alkoholizm, nikotynizm, nieruchliwy tryb życia, nieumiejętność
radzenia sobie ze
stresem przy jednoczesnych bardzo niskich nakładach
na ochronę zdrowia, w
tym zwłaszcza na promocję zdrowia. Nie ma przesady
w stwierdzeniu, że
zabrzmiał nam już ostatni dzwonek. Jeśli nie ockniemy się
i nie zejdziemy z drogi
do samounicestwienia, skończy się to dla polskiego
narodu tragicznie.
–
Wróćmy jednak do sprawy masła. Czyżbyśmy mieli przestać obawiania
się
zawartego w nim cholesterolu i to w sytuacji gdy na zawały mięśnia
sercowego
umiera rocznie 100 tys. Polaków?
– Nie masło ich zabija,
a nadmiar absurdalnie wysoko przetworzonej żywności.
Dietetycy od wielu lat
przestrzegają nasze społeczeństwo przed trzema
białymi truciznami:
cukrem, solą i białą mąką, a ich spożycie, zamiast maleć,
rośnie. Trwa także
absurdalne nieporozumienie wokół masła, jedynego tłuszczu
zwierzęcego, który nie
tylko można, ale trzeba uwzględniać w codziennej diecie.
To ten właśnie tłuszcz
natura zaprogramowała dla najmłodszego pokolenia,
nie po to przecież, by
niszczyć jego zdrowie, ale je umacniać. Nie namawiam
oczywiście nikogo, by
od dziś zaczął objadać się masłem. Generalnie bowiem
spożywamy za dużo
tłuszczów. W ciągu ostatnich 40 lat ich udział w codziennej
diecie wzrósł o 50
proc, ale twierdzę z całym przekonaniem, że posmarowanie
kromki chleba na
śniadanie i kolację masłem, a nie margaryną, wyjdzie
nam na zdrowie. O takim
absurdzie jak masło roślinne nawet nie wspominam.
Nie istnieje żadne
masło roślinne, to nazewnicza i składnikowa bzdura. Ten
tłuszcz jest tak samo
bezwartościowy jak zwykła margaryna, produkowana ze
sztucznie utwardzanych
olejów i zawierająca szkodliwe dla naszego organizmu
nasycone kwasy
tłuszczowe. Nie będę opisywał dokładnie, na czym polega ów
proces utwardzania,
powiem tylko że w wyniku tego zabiegu zostaje zmieniony
niekorzystnie
przestrzenny układ powiązań wewnątrzkomórkowych. Poza
tym rafinacja pozbawia
olej lecytyn i niezwykle korzystnej dla zdrowia witaminy
E.
– Wyjaśnijmy może sprawę do końca. Po jakie zatem tłuszcze możemy
sięgać
bez obaw?
– Do smażenia polecałbym
wyłącznie polski olej rzepakowy, oczywiście
bezerukowy. Ale tu też
wskazany jest umiar. Patrzę ze zgrozą jak powszechnie
dziś małe nawet dzieci
zajadają się frytkami, chipsami, itp. paskudztwem. Moje
pokolenie w
dzieciństwie nie znało smaku frytek, co wyszło nam tylko na dobre.
Jako przyprawę
powinniśmy stosować oleje nierafinowane czyli tłoczone
na zimno. Najlepiej
oliwę z oliwek, oleje sojowy i słonecznikowy, a przede
wszystkim olej lniany,
niezwykle bogaty w niezbędne dla zdrowia nienasycone
kwasy tłuszczowe. W
sumie tłuszcze nie powinny przekraczać 15-20 proc. całości
spożywanych przez nas
produktów. Mowa tu oczywiście o łącznej masie
tłuszczów, a więc i
tych zawartych w mięsie, wędlinach, itd.
Drugą regułą
dietetyczną powinno stać się spożywanie dużej ilości surowych
owoców i warzyw,
zwłaszcza zielonych (witamina C) oraz czerwonych
i żółtych (witaminy A i
E). Wspomniane witaminy są antyoksydantami czyli
antyutleniaczami. Nie
dopuszczają do odkładania się blaszek cholesterolowych
na ścianach naczyń,
mają także działanie anty-nowotworowe. Zalecałbym jednak
przede wszystkim
warzywa i owoce ze zdrowych upraw, bez pestycydów
i herbicydów, to znaczy
nawozów sztucznych i środków ochronnych, a także
warzywa i owoce
autentycznie świeże, jako że każde dłuższe przechowywanie
niszczy sporą część
witamin. Np. jabłka po 2-3 miesiącach leżakowania tracą
do 65 proc. witaminy C.
Powinniśmy także zmniejszyć do minimum spożywanie
produktów
konserwowanych, wędzonych, solonych i peklowanych. Można
natomiast jeść kiszonki,
zwłaszcza kiszoną kapustę.
–
A co sądzi Pan o witaminach syntetycznych, czy je także należałoby
odrzucić?
– Bynajmniej. Zalecam
sięganie po nie w zimie i na wiosnę, kiedy brakuje
zdrowych świeżych
owoców i warzyw. Ubolewam nad tym, że zamknięcie jedynej
polskiej fabryki
wytwarzającej witaminę C zlikwidowało powszechność
dostępu do tej
niezwykle potrzebnej taniej witaminy. Kiedyś zalecano ją i dorosłym
i dzieciom, teraz ten
obyczaj zanikł.
Polecam też witaminę A
w postaci beta-karotenu. Wspominam o tym mimochodem,
bardziej bowiem
zależałoby mi na spopularyzowaniu w Polsce
tzw. green drinków,
czyli zielonych napojów ze zmiksowanych świeżych ziół,
młodych pędów zbóż,
itp. Robią za Zachodzie oszałamiającą karierę, traktowane
jako eliksiry życia i
młodości.
– Wymieńmy na koniec najwartościowsze zioła.
– Polecam liście
brzozy, korzenie łopianu i mniszka lekarskiego, kłącze
perzu, rdest ptasi,
ziele pokrzywy, skrzypu, drapacza lekarskiego, krwawnika
i nawłoci. Na wiosnę w
postaci świeżych soków (najlepszy jest pokrzywowy),
przez cały rok w
postaci naparów. Są to zioła wiążące toksyny zewnętrzne
i wewnętrzne czyli jak
to się popularnie określa „czyszczące” krew.
Do domowej produkcji
równie cennych soków zalecałbym dereń, jeżynę,
borówkę czarną, owoce
czarnego bzu, aronię i wiśnie. Osobom starszym,
mającym kłopoty z
pamięcią polecam produkowany przez „Herbapol” wyciąg
z liści miłorzębu,
wzmacniający naczynia włosowate mózgu. Doskonale jest
także połączenie tego
wyciągu z echinaceą czyli jeżówką. To wszystko zamiast
bezwartościowej i
przesłodzonej coca coli, pepsi. itp.
– Zaleca Pan po prostu powrót do ziół i naturalnych produktów. Sądzę,
że
faktycznie wyjdzie to nam na zdrowie. Dziękuję.
Rozmawiała: NINA GRELLA
O maśle było także TUTAJ
Kiedyś ludzie uciekali od masła do...margaryny itp masmixów...a teraz wracamy do korzeni :)
OdpowiedzUsuńTak wracajmy do korzeni. Osoby mało poddatne na reklamy i myślący zdroworozsądkowo nigdy nie poddali się tej propagandzie i na szczęście i zdrowie. Jak mawia moja znajoma Pani Socjolog: "dawniej ludzie zachowywali się instynktownie i wiedzieli co dla nich dobre, jak się już trochę wykształcili to instynkt zanikł i ani gruntownej wiedzy ani instynktu nie mają"
Usuń